22 maja 2015

Ekscytujący dzień!

Zrobić udany prezent Witusiowi, to najlepiej... odwiedzić go! :) Z niczego chyba tak się nie cieszy ten synek, jak z gości!;)
Dzisiaj zapukała do nas Kasia z koleżanką-sąsiadką, która już w tamtym roku odwiedzała nas i  "obiecała mi" wtedy, że jak już zamieszkamy na dobre, to ona może się Witusiem opiekować;) Witek na ich widok robił coraz większe oczy, a potem od razu zaczął się szalenie popisywać, prawie fikać koziołki na podłodze. W pewnym momencie nawet Kasia straciła cierpliwość i poradziła mu: "Nie ekscytuj się tak, Wituś!";)

Tymczasem nosiło go bardziej niż zwykle i trudno było zatrzymać w miejscu. Po prezentacji wszystkich samochodów i książeczek rzucanych z impetem na kolana dziewczyn (kto tego nie zna, mógłby się przestraszyć...), nastąpiła chęć na "tany", a potem ostatecznie wszyscy wyszli na podwórko, gdzie Kasia tradycyjnie zaprezentowała nam nowo wyuczone gwiazdy i szpagaty;)
Witek, jednym słowem, był w swoim żywiole i tego mu było trzeba: tak żywego i energetycznego towarzystwa! Miał widownię, a kiedy było trzeba sam się w nią zmieniał i bił bravo!;)

Później, z placu zabaw przyniósł dziurę w spodniach, a wieczorem, po kąpieli naliczałam 4 siniaki na jego małej nodze (no tak, pamiętam upadki z całego dnia...)! 
Żywe złoto!;)
A ja...obserwuję go, opisuję, kiedy śpi i dziwnie mi się wydaje to abstrakcyjne: w tak wielkim świecie, wśród tysiąca innych spraw. Lubię jednak te przystanki. To, jak chwile w ciągu dnia, które mamy tylko dla siebie; kiedy na przykład razem kładziemy się na łóżku, "na odpoczynek", i wtedy on daje mi buziaki, wyciąga pasma włosów i mówi- na razie w przez siebie rozumianym języku (często pada "ciocium", co ma jednak sporo zastosowań-zupełnie jak w chińskim; jedno słowo a w zależności od intonacji i kontekstu znaczy co innego:))
Mój mały Chińczyk i Oberwaniec!
Fajny jest taki mały, choć już coraz starszy!;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz