22 stycznia 2015

Bajka o lesie i nie tylko

Bajka to dla mnie las. W lesie tyle się dzieje... Bajki o lesie, w lesie, z lasem w tle... Moje ulubione. Dzisiaj zrobiłam skan filmu z lata. Wituś miał wtedy ok. 15 miesięcy. Maluch jeszcze:)


Zauważyłam ostatnio ciekawą rzecz. Nie bez znaczenia jest, przynajmniej w przypadku Witka, jakie bajki mu proponuję. Mam tym razem na myśli bajki telewizyjne, z kanałów dla dzieci i te, które ogląda na laptopie. Im prostsze w formie i przekazie, tym lepiej, bo na dłużej przyciągają jego uwagę. Najbardziej lubi chyba proste bajeczki z kanału BabyTv; te o głodnym Beniu, pojazdach małego Ludwika, Charlim i cyferkach-numerkach, pociągu pełnym zwierzątek i piosenkę o "Urodzinach". Bajki o bardziej skomplikowanej fabule, jak "Bolek i Lolek", "Koziołek Matołek" ogląda wtedy, gdy pojawia się tam jakiś samochód, tudzież inna maszyna w tle ;) Wydaje się więc nie bez znaczenia "podawanie" niektórych treści "stosownie do wieku";) Trochę podobnie jest z zabawkami.
Można ignorować sugestie i zalecenia na pudełkach i etykietach, ale sama widzę, że Witek nawet jeśli bawi się jakąś zabawką wcześniej, to wraca do niej sam później, już "trochę starszy" i wtedy jakby pełniej ją wykorzystuje i docenia; sprawia mu więcej przyjemności i odkrywa to, czego wcześniej nie zauważył, na co nie wpadł.

Treści niektórych dzisiejszych bajek są dla mnie niezrozumiałe. O książkach dla młodzieży w stylu "Harry Potter", czy "Igrzyska śmierci" nie wspomnę. Nie mój świat, nie moje bajki. Przerażają mnie, ale i czasem bawią zasłyszane teksty nastolatek:
"-Nienawidzę go. ( mowa o bohaterze) Lubiłam go kiedy był z tą dziewczyną, ale od kiedy wiadomo, że okazał się jej bratem, a potem tak naprawdę wyszło, że był smokiem, przestałam mu kibicować"  I o co chodzi? Nie mam pojęcia. Brzmi to jak pomieszanie telenoweli brazylijskiej z kiepską fantasy, więc w sumie nie najlepszy mix...

Jakie bajki będzie lubił Witek? Którą będziemy czytać "w kółko" i najczęściej do niej wracać? Do jakich książek najchętniej będzie zaglądał? Czy będą to serie, czy pojedyncze "sztuki"? Bardzo mnie to ciekawi i chętnie czekam na ten jego czytający czas... :)

12 stycznia 2015

11.01, przed 13-tą...

Lusia odeszła. Tak jak się nie odchodzi, jak nie powinno się odchodzić. Nagle, bez uprzedzenia, bez możliwości przewidzenia, pożegnania, przyzwyczajenia do samej myśli, że to możliwe... Moja kocia przyjaciółka, którą ostatnio trochę zaniedbałam, ale mimo tego i ja i Ona stale czułyśmy niegasnącą więź i przywiązanie.
Chyba, że za takie ostrzeżenie uznać sen, jaki miałam z piątku na sobotę, czyli dzień przed... Śniło mi się, że nagle poczułam ruszające się zęby z jej strony szczęki. Otworzyłam usta i pięć wyleciało mi prosto na dłoń. Cienkich, małych, jakby mleczaków. Jednocześnie poczułam mocno puste miejsce po nich. Nigdy dotąd nie miałam snu o wypadających zębach. Z ciekawości sprawdziłam jego znaczenie w senniku,w różnych sennikach, bo wydał mi się bardzo symboliczny. W wielu miejscach pojawiała się informacja o stracie...bliskiej osoby i odczuwanej po niej pustce w domu.

Pamiętam, jak podczas pobytu u Ani we Wrocławiu, latem, obudziłam się rano i  nagle przyszło mi do głowy, że muszę mieć kota. Kotkę. Biało-czarną. Wróciłam do Poznania, otworzyliśmy Allegro, a tam, śród wielu ogłoszeń - Ona. Taka, o jakiej pomyślałam. Czekała już na nas.

Lusia malutka- kłębuszek ciepła, Lusia dorastająca z czerwona obróżką, Lusia- mama, Lusia- tropicielka i indywidualistka, którą potrafiłam spotkać nawet w lesie, niedaleko domu... Lusia, która podobnie jak ja, choć w innym czasie przeszła swoją wielką metamorfozę i z kotki "miastowej" stała się kotką "wiejską" - wolną i niezależną.

Lusia wyrafinowana, pełna wdzięku i gracji...cierpliwa, ale też uparta i nieposłuszna. Cierpliwa w stosunku do dzieci. Jej ostatnie zdjęcia, jakie znalazłam to jak śpią z Witkiem na łóżku w śmiesznie wyciągniętych pozach. Ja leżałam obok. Lusia mruczała wtedy zadowolona. Lubiła się tak wygrzewać. Miała swoje ulubione miejsca.

Kiedy Witek był mały i leżał w łóżeczku czasami podchodziła i wąchała go, patrzyła i odchodziła na swoje miejsce. Miałam do niej zaufanie, wiedziałam, że jeśli sam się za bardzo o to nie postara, to nic złego mu nie zrobi.
Pozwalała mu się głaskać i przytulać, wtulać w swoje ciepłe futerko całym sobą. To na nią po raz pierwszy powiedział "Miau", czyli Kot.
Była taka lekka... Nie drobna, ale nie raz miałam wrażenie, jakby wcale nie ważyła.

Jest mi tak przykro... Tak bardzo chciałam, żeby Witek lepiej ją poznał... Pokochał, jak ja.



6 stycznia 2015

Nowy Rok i jak to z nim zazwyczaj jest...

"Za krańce świata nikt przecież nie zdoła mnie wygnać. W którąkolwiek udam się stronę, tam blaski słońca, tam migot gwiazd, tam sny czarowne, tam gędźba ptasząt, tam obcowanie z bogami!"
Epiktet

Bardzo mi się ten cytat spodobał i tego będę się trzymać!:) W chwilach zwątpienia, osłabienia i tzw. niemocy... Poza tym: niczego nie planuję, niczego sobie nie obiecuję, co jednak nie znaczy, że nie będę się starać... Mam już całą listę rzeczy i spraw, o które zamierzam lepiej dbać, zabiegać, pilnować, spełniać itd. Tak to już jest z Nowym Rokiem, że trochę zobowiązuje;)

Ten z góry zapowiada mi się trudny, bo w końcu, mam nadzieję, wyjaśni się kilka zaległych spraw z przeszłości, które już ciążą i nie do końca pozwalają się cieszyć nowym... Ale ogólnie cieszyć się zamierzam więcej. Wszystkim dobrym, co mnie spotyka. Wszystkimi dobrymi, którzy mnie otaczają, spędzają ze mną czas; kiedy wzajemnie cieszymy się swoim towarzystwem...
Mamy to szczęście, że tak, jak przez cały rok brakuje przeważnie czasu na spotkania ze znajomymi, bo i też części ich nie ma już w kraju, tak w przerwach świątecznych odrabiamy wszystkie zaległości i robi się wtedy tłoczno, miło i serdecznie! A poczucie, że ma się dobrych i przyjaznych ludzi obok, to jedno z moich ulubionych! Dlatego niczego sobie nie oszczędzam i widzimy się tyle, ile można! Od pewnego momentu poznają się też nasze Dzieci i to jest dopiero doświadczenie!:)

Takie dwa Dobre Duchy z jednym swoim Małym Duszkiem z Wysp Zielonych odwiedziły nas dzisiaj, i kawa wypita z Nimi, z wyszczerbionych filiżanek, wśród rur, kabli i nakrętek w naszym przyszłym nowym domu, przed kominkiem i  talerzykiem słodkości, to jedna z najmilszych rzeczy, jaka nas ostatnio spotkała.:) Śmiech w domu, to jak słońce w zimowy dzień. Powinno go być, jak najwięcej- o to będziemy się starać!

Miniony rok był wyjątkowy pod kilkoma względami. Przede wszystkim to pierwszy rok Witka. Jego pierwsze urodziny w maju... Jako że moja pamięć ostatnimi czasy jest wyjątkowo krótkotrwała, najmilej wspomina mi się to, co nas spotkało za pomocą zdjęć, a tych na dysku i w albumie nie brakuje:) Cudowne chwile przy każdej porze roku. Życie nie jest długie, szybko to wszystko mija, widzę, jak zmienia się Witek, jak "dorośleje", dlatego warto się na tym, co jest skupiać i przeżywać właśnie wtedy kiedy jest, kiedy trwa. Żyć przede wszystkim chwilą! :)

Dziękuję WAM wszystkim! Za piękne życzenia świąteczne i noworoczne, za piękne prezenty, rozmowy, uściski, bycie- ze sobą, nie obok siebie, nawet jeśli z niektórymi - na drodze wirtualnej i listowo- korespondencyjnej;) Za ptaszka, cudną lampę, liska-z serca, książki, herbatę, czekoladki, ubranka, zabawki, płytę, mydełka, torbę etno-szałową, zdjęcia...za wszystko!:) I życzę WAM na teraz, jutro i kolejne "piętnaskowe" dni: WSZYSTKIEGO pełnego, zdrowego, czystego, pięknego, zachwycającego... :) Odwiedzajcie nas!

Znaleziono na flickr.com