To ciekawe, w jaki sposób dzieci zaczynają rozmowę. Dzisiaj na placu
zabaw, jeden chłopczyk podbiegł do kółka w którym się kręciliśmy,
wskoczył do środka w jego (kółka) pędzie, co trwało sekundy i było trudne do
przewidzenia ( jego tato wyraźnie za nim nie nadążał i błąkał się
jeszcze przy huśtawkach, kiedy On siedział już koło nas) i nagle powiedział:
"Mogę pokazać na palcach, ile ważę ( pokazał, chowając w obu rączkach dwa
kciuki), "...i mam jeszcze muły, ale schowane pod kurtką. Ale mam je tam i
one są wielkie!" Taki oto wstęp do konwersacji! Tato w końcu doszedł do
nas, Witkowi znudziło się kręcenie, a Młody w zielonej czapeczce,
wyglądający jak zielony balonik i żabka w jednym, prawie wyrywając
sterujące kółko rozhuśtał się na całego! Tak, miał siłę ten chłopak i
umiał ją pokazać. Później, kiedy już odchodził, z daleka do nas krzyczał:
"Mam jeszcze w domu nowy rower. Nowiuśki!"
:)
Ale fajny chłopczyk-żabka. I co, miał dużą tą kurtkę? Widać było, że skrywa wielkie muskuły? Dobrze, że jego tato nie przyszedł z podobnym tekstem;)
OdpowiedzUsuńChłopak był zdrów jak ryba;)! Tato raczej cichy i nieśmiały;)
OdpowiedzUsuń