12 listopada 2014

Dlaczego MY tutaj...

...ten blog dedykujemy wszystkim, którzy codziennie, co dwa dni lub w innych odstępach czasu dostają ode mnie meile z informacjami, co u nas słychać, jak się mamy, gdzie byliśmy, co robiliśmy i czy może padło przy tym nowe słowo albo urósł międzyczasie nowy ząb...;) U nas, czyli u mnie i Witka. Właściwie przede wszystkim u Witka, bo to o nim zawsze najwięcej w tych meilach...;)

Ponieważ z wielu powodów czasu mam coraz mniej, zamiast osobnych meili wysyłam Wam (Babcie, Ciocie i Przyjaciółki moje drogie!) zaproszenie otwarte do zaglądania tutaj! Mam nadzieję, że całą operacja się sprawdzi i będziecie równie zadowoleni i nadal "na bieżąco"!

:)) <3
 M

p.s. Poza wpisami dotyczącymi naszych przygód i innych historii pozwolę sobie czasami dla tzw. odreagowania na drobne refleksje nt macierzyństwa w ogóle. Bo to jednak dosyć przełomowy i znaczący etap w życiu jest.... Mój stosunek do niego być może jest dosyć specyficzny i nie tak cukierkowy, jak się często zdarza ( po prostu tak mam i bliższa jest mi Rachel Cusk w swoich odczuciach, niż... no nie wiem kto; ktoś kto tym macierzyństwem tylko żyje i gada w kółko o nim i o postępach swoich dzieci itd.; choć o paradoksie, temu też jest poświęcony ten blog!;); może więc chodzi mi bardziej o styl, o pewną skalę...o "nierzucanie się" w ekstazie i podnieceniu na wszystkie małe dzieci, nie "ślinienie" na ich widok, nie nierobienie z siebie durnia przed nimi...;)

I jeszcze tytuł. Skąd taki? Witek powiedział tak, kiedy odsuwając się od niego na kładce, próbowałam zrobić mu zdjęcie w szerszej perspektywie, z pięknym jeziorem w tle...niestety nie obliczyłam dobrze odległości i ja wpadłam do wody z aparatem, a Witek miał z tego niezły ubaw. Powtarzał wtedy co chwilę właśnie te dwa słowa. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam później, że właśnie one idealnie oddają wszystko to, co wydarzyło się w moim życiu od Jego narodzin. To było takie duże BAM... jak upadek z wysokości bez lin asekuracyjnych, jak kąpiel w zimnej i nieznanej wodzie, jak...można by mnożyć! I jeszcze to ogólne zaskoczenie, z którym przez długi czas nie wiadomo, co zrobić - czy się do niego przyznać ( przed samym sobą też), czy próbować je ukryć... Moje BAM wygląda właśnie tak... w wersji mocno okrojonej;)

4 komentarze: