15 listopada 2014

Misia-Kotka która lubi dzieci

Dzisiaj byliśmy z Witusiem na mostku przy działkach puszczać listki i patyki do wody. Woda była bura, wirowata i na pewno zimna, nie wyglądała zachęcająco, ale listki porywała szybko i wiodła je zręcznie na drugą stronę pod deskami. Kiedy już schodziliśmy z mostu Witus zauważył za siatką kota. Jak się okazało była to  Kotka Misia i jej właścicielka, Pani "grzebiąca sobie w ziemi..."
Po kilku uwagach na temat pogody, że "ciepło i, że można w ogródku porobić", dowiedzieliśmy się, że "Pory roku i zmiany pogody najszybciej rozpoznaje ten, co robi w ziemi", i że Misia jest "ich" drugim kotem, bo tam pod tym kamieniem, koło żywotnika, leży ich pierwszy kot, który został przejechany  na obwodnicy ( a wcześniej na pewno go jacyś ludzie szczuli psami, bo tu są tacy, co tak robią. I on się musiał wystraszyć, uciekał, wpadł na drogę i tam zginął...); dopiero po pięciu dniach udało się go znaleźć i spoczął tutaj, w ogródku bo gdzie by indziej, jak on też na działkę przyjeżdżał "z nami".
A Misia to jest taka mądra, że jedzenia ze stołu nie zje, a jak rano mąż się goli i Ona zaczyna się łasić mu do nóg, bo myśli, że zaraz ją gdzieś zabierze i pojadą razem, a on owszem jedzie, ale na przykład na zakupy albo coś załatwić, to On jej wtedy mówi: "Misia pojedziemy później, teraz idź spać." I tak też Ona robi, odwraca się i idzie spać! Wszystko rozumie!
A Misia... Piękna, dorodna, grubiutka, szaro biała, z mlecznym brzuszkiem wysłuchała tych oracji na swój temat, a że chyba nie pierwszy raz były wygłaszane, trochę znudzona bo nie speszona, poszła sobie w jakieś krzaki ( znaczy się krzewy ozdobne) i już nam się więcej nie pokazała. To ona jednak zwabiła Witka do siatki, bo "bardzo lubi dzieci, i jak tylko usłyszy głosy, od razu zagląda. Jak tu małe dzieci wracają  ze szkoły, to ona od razu podchodzi do siatki i je obserwuje".
Wcześniej Misia powąchała moją rękę ( dowiedziałam się, że to znak, że jestem "dobry człowiek", bo nie każdą powącha; dziecka tak, ale dorosłego już nie...), do Witka się uśmiechnęła i...zniknęła. Sama kociąt nie miała. "Ona czysta jest. My mieszkamy w bloku". Misia-hrabina działkowa.

2 komentarze:

  1. Ale fajna historia. Widzisz, jaki mądry kot? A jaki odważny - nie boi się jeździć na działkę ze swoją panią, mimo, że jego poprzednika spotkał tragiczny los. Taki kot - ryzykant, co się niczego nie boi;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Misia- widać odważna i wyjątkowa:)

    OdpowiedzUsuń