22 sierpnia 2016

Pierwsze książki...z biblioteki!

Tak, to nie żarty. Byliśmy dzisiaj w naszej małej wiejskiej bibliotece, spontanicznie, przy okazji, bez żadnego planu, po drodze i na koniec spaceru..., gdzie Pani założyła Witkowi jego własną kartę.

Wybraliśmy 4 książeczki, a właściwie to mały czytelnik je wybrał, bo na większość moich propozycji kręcił nosem i widziałam już, że zaczyna się scena pt. "ja sam". No to niech wybiera...

Jestem przeszczęśliwa nie tylko dlatego, że to "już" i "stało się", bo jakby nie było to zapowiedź pewnego okresu i swego rodzaju wtajemniczenia; poza całą organizacyjną otoczką- wejścia w inny świat, poznanie świata książek...bardzo bezpiecznego i wiernego. Jak mało co pewnego...
Najbardziej cieszy mnie to, że Witek polubił zasypianie przy książce; czyli ja czytam mu wybraną książeczkę, on słucha i po kilku minutach zapada w tak głęboki sen, że jest to dla mnie, przyzwyczajonej raczej do jego późnego zasypiania, jakimś ewenementem i wydarzeniem na skalę!
Nachylam się nad nim z niedowierzaniem i sprawdzam "czy aby na pewno"? ;))
Ale jest, śpi:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz