19 sierpnia 2016

Latawce, dmuchawce, wiatr....

Dzisiaj odwiedziła nas Marta...Tak, ta sama która pojawiła się już w poprzednich postach. Przyszła zobaczyć się z Witkiem, ale nie przyszła sama. Przyniosła swój prezent od Babci znad morza- latawiec z "angry birds" za 9,90 zł , co sama dodała w odpowiedzi na pytanie, skąd go ma ;) Uspokoiła mnie też, że gdybym chciała kupić podobny dla Witusia, to na pewno znajdę, bo ona widziała już takie wcześniej i przeważnie są "same chłopakowe wzory". Sama, biedna, musiała wybrać jakiś w miarę uniwersalny dla siebie... Stanęło na ptakach;)
Latawiec- prosta konstrukcja, za to szczęścia daje co nie miara. O tym przekonaliśmy się w chwilę później.
Wituś też miał latawiec- prezent z urodzin, i  dawał on nawet radę, ale jak zauważyła Marta, taki to jest typowy do wiatru, a jej potrafi latać nawet, kiedy wiatru nie ma... Trochę w tym było racji; cała przewaga brała się z innego kształtu - szerokich skrzydeł... Witkowy był podłużny i wąski, więc nie wzbijał się tak szybko, mimo, że trochę się o to starałam, biegnąc zaangażowana przed siebie i sprawdzając co chwilę efekty tego wysiłku...
Tak, czy inaczej mieliśmy uroczy wieczór. Mimo, iż sierpień  nie rozpieszcza nas ciepłem, latawiec wymusił małą rozgrzewkę, a zachód słońca w ciepłych pomarańczach ocieplił nam powrót do domu.
Było prawie jak u Kubusia Puchatka;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz