8 września 2015

Szum morskiej muszli

Powietrze z basenu spuszczone, rano na progu coraz więcej suchych liści i kulek z kwiatów lipy; ostre podmuchy wieczorem i mrok co dzień wyprzedzający nas o krok... Wszystkie te zjawiska nieubłaganie i stanowczo starają się nas przeciągnąć na "drugą stronę" - to początek jesieni.

Każda pora roku jest "urocza". Jesień oczywiście też, ale najwyraźniej trzeba się do niej przyzwyczaić. Do słoty, do wiatru, do ciągle suszących się kaloszy i kurtek...

"Ciecium"-bo i tak ten młodzieniec bywa już przezywany (od najczęściej używanego przez Niego zwrotu "na wszystko")- śpi teraz skulony i zwinięty jak najprawdziwsza muszla! Wczoraj mi taką pokazywał, pytając: "Mama, co to?" Teraz sam wygląda jak mała muszelka; prawie, jak w piosence Osieckiej ("Kołysanka dla Okruszka")...
Mimo to, mam wrażenie, że od wakacji sporo urósł, a już na pewno "wydoroślał" i dojrzał. Pomijając sukces nr 1 pt. nauczył się załatwiać do nocnika (ot tak, po prostu przyszło- oczywiście, w trakcie trwania "operacji" i całego projektu trochę go pilnowaliśmy, stale przypominaliśmy i mniej więcej w ciągu tygodnia udało mu się opanować tę sztukę!). Uff... To już naprawdę coś!
Niewątpliwie stał się mniej dzikusowaty i zamknięty na innych, w tym na inne dzieci. Jest chyba trochę śmielszy i chętniej nawiązuje kontakt. Ogromna w tym zasługa wszystkich "pań", które tego lata odwiedzały nasze podwórko. To one chętnie się z nim bawiły i zachęcały do takiej wymiany. Kasia, Marta, Julka, Pola młodsza, Pola starsza, Ninel, Mija... Wyborowe towarzystwo!:) Jeśli ktoś tu "nawalał" i zachowywał się co najmniej niestosownie to niestety czasami był to Witek, bo zdarzyły się i takie incydenty, jak szarpanie Ninel za włosy, zabieranie zabawek Julce, czy sypanie piaskiem Poli... Dziewczyny jednak zawsze wykazywały się dużą cierpliwością i zrozumieniem...
Raz, zapytałam nawet Martę na placu zabaw,  kiedy bawiła się z Witkiem, czy może chciałaby mieć takiego młodszego brata, na co Ona szczerze i widać, że bez zastanowienia wyznała, że może i tak, ale nie tak "zwariowanego" :)

Chłopak- muszla lubi teraz o sobie mówić: "Ja- Sam"i dumnie przy tym wypinać pierś (zawsze kiedy zrobi coś wyjątkowego, jak wysoki dom z klocków, albo wdrapie się na jakąś przeszkodę...). Sam (Strażak Sam!)to niewątpliwie jego bohater numer 1. A kiedy chce zrobić coś niedozwolonego, wtedy mówi: "Ja- Mama", albo "Ja-Tata", jakby na ten czas mógł zmienić sobie rolę, co ma go usprawiedliwić, bo przecież mama czy tata może... Cwaniaczek!;)

Chłopak... z muszlą? Właśnie przypomniało mi się to zdjęcie Edouarda Boubata. Jedno z moich ulubionych... Wspaniałe... Zawsze, patrząc na nie słyszałam jej szum; takie wydaje się dosłowne. Niech to będzie obraz podsumowujący wakacje. Lato było-minęło. Trzeba teraz stawić czoła jesieni!:)

Remi écoutant la mer, Edouard Boubat, Paris, 1995

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz