1. Dzięki pojawieniu się mrówek w domu Dziadków, Witek zaczął chodzić na palcach i piętach- tak na zmianę! A w pewnym momencie, przy większej obecności małych czarnych stworzeń, które wyraźnie nie przypadły mu do gustu i nie chciał ich poznawać, nawet biegać w ten sposób. Bardzo zabawnie to wyglądało, bo biedak zmuszony był przechodzić obok nich (w kuchni), chcąc się dostać do pokoju z zabawkami. Wyzwanie nie lada, ale pokonane;)
2. Mamy z Witkiem jedną ulubioną drogę spacerową, która prowadzi na drewniany most nad rzeką, tuż za ogródkami działkowymi z grasującymi tam dzikimi kocurami ( bywa, że monstrualnych rozmiarów). Żeby tam dojść, trzeba przejść pod wiaduktem. Któregoś razu, przechodząc tamtędy pokazałam Witkowi, jak inaczej w takim "tunelu" brzmi głos; jak odbija go echo i że możemy się pobawić w takie inne dźwięki. Naśladował moje "I-jo", "O-oo", "U-uu". Jakże mnie zdziwił, kiedy po dłuższym czasie, kiedy znowu się tam wybraliśmy, sam zaczął wołać głośno "E-oo". Podobnie dzisiaj, przejeżdżamy samochodem, w całkiem innym miejscu, pod wiaduktem i On znowu przywołał te dźwięki- przypomniał je sobie, choć ja na sam fakt nie zwróciłam uwagi i nawet nie skojarzyłam w pierwszej chwili o co chodzi. Dla mnie to zachwycające- taka zdolność kojarzenia i zapamiętywania, już na tym etapie poznawania świata i uczenia się. Fajnie!
3. Że do samochodu można przyczepić wszystko... - przekonał się o tym ostatnio łazienkowy mop. I choć protestował, odczepiał się, odpadał, zlatywał - Witkowy upór wygrał! Przyciągnął go do samego pokoju. Czy mogłam protestować? Nie mogłam. Jestem niewolnikiem, w sensie uzależnienia, dziecięcej kreatywności! ;)
4. A teraz Tato Świnka! Ku mojej wielkiej uciesze, z "Traktora Toma" i "Strażaka Sama" przerzucamy się okazjonalnie na inne bajki, przede wszystkim "Świnkę Peppę" - na jej widok Witek od razu zaczyna chrząkać;), oraz na "Billy i Bam Bam" - dwa sympatyczne misiaki-futrzaki.
To, że ja się z traktorami sama już "zapędziłam", uświadomił mi ostatnio chłopiec na sali zabaw. Witek dostał tam nową zabawkę, kilkoro dzieci podbiegło od razu i bawili się nią razem. Nie wiem, czy to zmęczenie, czy jakieś zaprojektowanie w umyśle sprawiło, że co chwilę powtarzałam: "Jak ten traktorek..." to i tamto, po czym, w końcu, wyraźnie poirytowany podszedł do mnie chłopiec (Dawid, lat 3,5) i powiedział grzecznie, ale stanowczo: " Proszę Pani, dlaczego Pani cały czas mówi, że to jest traktorek? Przecież to jest koń z wozem, więc należałoby chyba tak go nazywać, prawda?" Zatkało? Zatkało! Oczywiście, że był to...koń z wozem!:) Oczywiście, że tak go będziemy nazywać:) Historia jak te wszystkie zwracające uwagę na czytanie ze zrozumieniem;)
A Tato Świnka... Zakochałam się w Jego głosie! Głos Taty Świnki, taty Peppy i Dżordża (w niektórych wersjach jego imię tłumaczone jest na Jacek...no comment). Nie wiem, czy to za sprawą pory oglądania, czy innych okoliczności... może po prostu ten głos jest najmniej "dziecięcy", komiczny, piskliwy itp. Tato Świnka wprowadza zawsze porządek- jest stanowczy, ale i cierpliwy i łagodny. No i umie tak skoczyć do basenu z wysokiej trampoliny, że nikogo nie ochlapie ( mimo swoich świnkowych gabarytów!)! Taki Mistrz!;)
Co do innych głosów bajkowych postaci - o tym następnym razem, bo temat wydaje mi się ciekawy!:)
![]() |
Świnka Peppa- "Pływanie" - Tatuś w akcji, czyli popisowy numer na basenie |
Tymczasem traktor w słowniku Witka, to już nie "plaplo", a "tom"....